Uważam, że podróżnikiem nie jest się z wyboru. Ja nim nie jestem. Moje podróżowanie to silna potrzeba płynąca z ciekawości do innego świata, z którą się urodziłem. Można by rzec, że wewnętrzny przymus. Każda z moich ponad stu podróży, jakie mam za sobą, nie wynikała z chęci zmiany miejsca aby trochę wypocząć, oderwać się od codzienności i zrobić fajne zdjęcie. To jest wewnętrzna tęsknota za dotknięciem innych wymiarów istnienia. Tęsknota za poznaniem i zrozumieniem. Tęsknota za spotkaniem. Za człowiekiem. Za kształtami, zapachami i kolorami. Wreszcie ważna tęsknota za refleksją, która zdejmuje kolejne zasłony z oczu uważnego obserwatora.
Nie chodzi mi w moich podróżach tylko o odmienność przyrodniczą i egzotykę. Nie ekscytuję mnie cały ten prestiż, jaki przyklejono do podróżnictwa. Idzie mi głównie o światy zamknięte w duszach spotkanych na drodze ludzi. To jest mój sens, gdy w światach tych znajduję odpowiedzi, które zawsze przychodzą w ciszy. Poza płynącym czasem. W rozpalonym słońcem afrykańskim kurzu. Z dala od turystycznych szlaków i cywilizacyjnego bełkotu. Moje odpowiedzi na pytania najważniejsze, spływają z zasysającej mnie otchłani świata.
Zabierając małe grupy podróżników do Afryki, zależy mi zawsze aby podczas naszej wyprawy umożliwić każdemu dotykanie prawdy o miejscu, do którego przylecieliśmy. Prawdy czasem bolesnej i brzydkiej. Ale jakże często jest to wzruszająca prawda o pięknie człowieka. Staram się nie narzucać nikomu swojej wersji widzenia świata. Ludzie pragną rozmowy z samym sobą. Szczerej i poważnej. Bombardowanie pancernych stereotypów odbywa się u każdego z osobna. W najgłębszych zakamarkach serca. I nic już później nie jest takie samo…
Dominik Skurzak